Nasza wyprawa do najwyżej położonego (2015 m n.p.m), całorocznego tatrzańskiego schroniska w Tatrach Wysokich na Słowacji była jak do tej pory najtrudniejszym, wspólnym, rodzinnym wyjściem z naszym Młodym Turystą. Cała „akcja” dzieje się, mniej więcej rok po naszej kilkudniowej wędrówce po Gorcach, o której możecie poczytać tutaj.
Tatry Wysokie jak sama nazwa wskazuje są wysokie, a szlaki w nich wytyczone są bardziej wymagające niż beskidzkie. Mimo, że my mamy doświadczenie w chodzeniu po stromych szlakach to nasz syn pierwszy raz był w takim terenie.
Cała wędrówka szlakiem to wspaniała lekcja przyrody z zakresu m.in. pięter roślinności, które w Tatrach Wysokich można zaobserwować „na żywo”. W ramach edukacji udało nam się też usłyszeć porykiwanie niedźwiedzia 🙂
Ze Starego Smokovca wystartowaliśmy o 5 rano, sprawnie pokonując na piechotę odcinek do Hrebienioka (zielony szlak) i dalej do Chaty Zamkovského (szlak czerwony). Po krótkiej przerwie na przybicie pieczątek, napicie się herbaty i zjedzeniu drożdżówek zaczął się szlak pod górkę (zielony szlak).
Na początku jest to przyjemna i niemęcząca wędrówka doliną, później robi się mniej wygodnie – szlak wymaga już od wędrujących skupienia i ostrożności m.in. ze względu na ruchome kamienie czy strome podejścia.
W okresie kiedy go pokonywaliśmy (początek lipca 2019) przed „serpentynami” zalegał spory kawałek tafli lodu i śniegu, który trzeba pokonać oraz zalewający szlak wodospad. Później było już tylko pod górkę.
Ale każde, nawet to najmniej wygodne wzniesienie się kiedyś kończy, więc z uśmiechem na ustach dotarliśmy do celu naszej wyprawy. Niestety nasz pobyt ograniczył się do ok. 40 minut w schronisku ze względu na zapowiadane przez „radary pogodowe” jej totalne załamanie.
Chata Téryho uważane jest za jedno z najbardziej klimatycznych schronisk w Tatrach Wysokich, jest tutaj bardzo minimalistyczne menu, ale zawsze można liczyć na č aj z horských bylin, čaj s rumom czy smaczną i pożywną polievke!
To jest schronisko, w którym ceny są adekwatne do sytuacji! Przecież nie ma tutaj dróg, nie dowozi się jedzenia quadami ani śmigłowcami! Tutaj wszystko na własnych plecach wnoszą Słowaccy Nosiče – kilku udało nam się spotkać schodząc w dół.
Podczas schodzenia w dół zaczęła się ulewa. Ale ulewa przez duże „U”, która później przekształciła się w jedną z większych ulew jakie mieliśmy szanse w życiu doświadczyć.
Zaskakującym dla nas faktem było, że podczas załamania pogody, burzy i potężnej ściany deszczu ludzie szli mozolnie pod górę… oczywiście byli to głównie Polacy 😉
Totalnie przemoczeni dotarliśmy do parkingu w Starym Smokovcu, gdzie po wylaniu wody z butów (dosłownie!!!) okazało się, że przemoczone mamy wszystko. Nastąpiła chwila pożegnania z obiektywem do aparatu i jednym telefonem, który tej powodzi niestety nie przeżył. Przez to ilość zdjęć jaka się zachowała jest minimalna.
Licząc starty materialne była to nasza jedna, o ile nie najdroższa jednodniowa wycieczka. Patrząc po emocjach i chwilowych, bardzo krótkich, ale pięknych widokach dzięki „oknom pogodowym” wiemy, że wrócimy tam niebawem.
Poradnik
Z dzieckiem do Chaty Téryho warto iść w nosidełku albo tak jak w naszym wypadku z takim, które chce i jest zainteresowane chodzeniem po górach. Które lubi chodzić.
Szlak jest średnio – trudny i średnio – wymagający, coś jakby 3/5 – ale każdy mierzy swoją miarą. Nie jest to wycieczka po połoninach, Beskidach. Miejscami dziecko wymaga asekuracji – najlepiej jeden rodzic przed, a drugi za – szczególnie na tych stromych miejscach na szlaku.
Pamiętajcie, że tam śnieg może zalegać w lipcu lub sierpniu – wszak, są to Tatry Wysokie. Odradzamy wycieczki bez przygotowania kondycyjnego, szczególnie dziecka oraz bez odpowiedniego wyposażenia jak dobre buty górskie.
Pamiętacie też o ubezpieczaniu w górach na Słowacji!
To ważne, można dzięki temu zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych w przypadku zdarzeń na szlaku i konieczności akcji ratunkowej. Koszt za naszą trójkę takiego ubezpieczenia wyniósł ok. 15zł za dobę.