Podczas tegorocznych wakacji (2019) postanowiliśmy przejechać przez Polskę, jak się potem okazało nie tylko Polskę, trochę wzdłuż i trochę wszerz. Odwiedzają jakiś tylko nie wielki procent fascynujących i pięknych miejsc, których zarys chcemy Wam poniżej pokazać.

Góry są najczęstszym celem naszych wypraw i wyjazdów… lecz nie zawsze 🙂 Podczas tegorocznych „wakacji inaczej” (2019) postanowiliśmy przejechać przez Polskę (jak się potem okazało nie tylko Polskę) trochę wzdłuż i trochę wszerz.

Mikolin

Podczas początkowej, kilkugodzinnej podróży samochodem, wybierając „drogi lokalne”, a nie „szybkie”, udało nam się zupełnie przypadkiem natrafić na niezwykły obiekt. Jadąc drogą zwrócił on naszą uwagę swoją wielkością i charakterystyczną czerwoną gwiazdą, wznosząc swój wierzchołek ponad okoliczne.

Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Mikolinie

Okazał się on Pomnikiem Żołnierzy Radzieckich w Mikolinie. Mierzy 18,5 metra wysokości, wybudowany został w 1945 roku ku pamięci żołnierzy Pierwszego Ukraińskiego Frontu Armii Czerwonej, poległych w dniach 23–30 stycznia 1945 roku, podczas forsowania Odry. Obiekt niestety obecnie wg. IPN jest do usunięcia w niedalekiej przyszłości jako „symbol systemu totalitarnego”. Ciekawe historycznie miejsce, ciekawa budowla – zwracająca na siebie uwagę.

Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Mikolinie
ul. Górna 71
58-321 Jugowice
GPS: N: 50° 47`35, E: 17° 42`32

Olbrzym, czyli Projekt „Riese”

Udało nam się podczas dość napiętego programu pierwszego dnia, zwiedzić jeden z kilku udostępnionych obiektów Projektu Riese, a był nim Kompleks Włodarz.

Projekt „Riese”

Projekt „Riese” to kryptonim największego projektu górniczo-budowlanego, rozpoczętego i niedokończonego przez III Rzeszę. Najprawdopodobniej miała to być jedna z kwater głównych Adolfa Hitlera. W zboczach Gór Sowich wiercono otwory w skałach, które następnie rozsadzano materiałami wybuchowymi. Powstałe w ten sposób sztolnie i komory wzmacniano obudowami żelbetowymi. Całość budowli była uzbrojona w potężne sieci infrastruktur drogowych, kolejowych, a także wodociągowych, kanalizacyjnych, telefonicznych i energetycznych.

Przy budowie wykorzystywano więźniów, w liczbie ponad 30 tys., których praca była bardzo ciężka, a śmiertelność bardzo wysoka – podobno średni czas jaki przeżywali oni przy pracy wynosił kilka tygodni. Drążyli oni sztolnie wewnątrz gór, budowali drogi, torowiska kolejek, pracowali przy przeładunku materiałów budowlanych i wywozie urobku. 

Wokół Projektu „Riese” narosło wiele teorii, od tych mniej po bardziej spiskowe, dotyczące zarówno przeznaczenia całej budowli, jak i do dziś jeszcze niepoznanych korytarzy i zakamarków ukrytych w Górach Sowich. Badacze zajmujący się zagadnieniami związanymi z Projektem Riese nie są zgodni co do przeznaczenia tej ogromnej budowli. Mówi się, że miała to być jedna z kwater głównych i podziemny schron dla Adolfa Hitlera i jego najbliższych współpracowników, laboratoria chemiczne i biologiczne, czy fabryki broni jądrowej.

Wiadomo jednak, że czas trwania budowy, użyte siły i środki pozwalają przyjąć, że zbudowano o wiele więcej niż możemy dziś zobaczyć, a pozostałe obiekty się doskonale ukryte i zamaskowane w całych Górach Sowich.

Kompleks Włodarz jest największym ze znanych obecnie obiektów Projektu Riese. Został wybudowany w masywie góry Włodarz, prowadzą do niego trzy wejścia, wewnątrz przecinające się pod kątem prostym korytarze tworzą siatkę, prowadząc do jednej z największych, nieukończonych hal. Korytarze ciągną się na długości 3 200 metrów.

Kompleks Włodarz zwiedza się z przewodnikiem w kilkunastoosobowych grupach. Jedną z większych atrakcji jest podziemne przepłynięcie części zalanej trasy bujającymi się na wodzie łodziami – jest to niewątpliwie bardzo ciekawa atrakcja dla dzieci.

Dodatkową atrakcją są zabytkowe pojazdy zebrane przed wejściem do muzeum oraz naziemna infrastruktura obiektu: niedokończone potężne fundamenty.

Ważne! W obiekcie panuje temperatura ok. 8 stopni C oraz duża wilgotność powietrza – konieczne jest ciepłe ubranie i zakryte obuwie. Jadąc z dzieckiem na zwiedzanie podziemi należy pamiętać, że przewodnicy nie dostosowują swoich opowieści do wieku i rozwoju dzieci, więc mogą pojawić się tematy trudne jak np. traktowanie, czy śmierć więźniów wykorzystywanych do przymusowych prac przy drążeniu tuneli. Nie każde dziecko jest gotowe na przedstawienie mu dokładnej historii powstania tego miejsca.

Centrum Muzealno-Turystyczne „Olbrzym”
ul. Górna 7158-321 Jugowice,
GPS: N: 50°42`5, E:16°25`11

Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie

Na naszej tasie, pozostając w tematach militarnych, pojawiło się bardzo ciekawe i równie warte polecania Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie Dolnym koło Świdnicy (http://www.muzeum-broni.com.pl).

Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie

Mieliśmy okazję porozmawiać osobiście z Panem Stanisławem- gospodarzem i założycielem tego miejsca, który od 1999 roku buduje to wspaniałe muzeum.

Muzeum jest jedyną tego typu placówką działającą na podstawie Regulaminu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, niejako pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej, które stale i prężnie współpracuje z placówką, udostępniając zwiedzającym coraz to nowe perełki, powiększając zarazem kolekcję ponad 2000 eksponatów.

Dodatkową atrakcją w muzuem jest możliwość przejechania się na pobliskim placu kilkoma pojazdami od hałbić po czołgi i wozy pancerne. Jest to dodatkowo płatne.

Muzeum Broni i Militarów
Witoszów Dolny 7A
58-100 Świdnica
GPS: N:50°49`33, E:16°27`30

Więcej informacji na stronie muzeum.

Maciejowiec 63

O Maciejowcu 63 powstał osobny, specjalny wpis na naszym blogu. W skrócie przedstawiając Wam tutaj to miejsce moglibyśmy użyć sformułowania Agroturystyka inna niż wszystkie – i w tym zdaniu zamyka się chyba wszystko.

Maciejowiec 63

Faktycznie, jest to agroturystyka – są pokoje, można je wynająć … ale to nie wszystko.

Maciejowiec 63 to magiczna kraina, pełna serdeczności gospodarzy, którzy tak jak my są rodzicami „uprawiającymi” ze swoimi dzieci Homeschooling. Ich dom jest pełen życia, pachnących ziół, bliskości natury i zdrowej kuchni. Mieliśmy okazję przez 4 dni być gośćmi, ale przez ani chwilę nie czuliśmy się jak goście, za to jak pełnoprawni domownicy i mieszkańcy tego niezwykłego Domu!

Cały wpis o Maciejowcu 63 – https://blog.nudzi-misie.pl/podroze/maciejowiec63-agroturystyka-inna-niz-wszystkie/.

Maciejowiec 63
Maciejowiec 63
59-623 Maciejowiec
GPS: N:50°58`14, E:15°37`04

Karkonosze, wyprawa na Śnieżkę

Jedni ją kochają, inni niekoniecznie. Śnieżkę trzeba było zdobyć, jako że to ostatnie pasmo górskie, w którym nikt z nas nie był. Oczywiście wybraliśmy wariant trasy bardziej górskiej, chcąc uniknąć ciągnących się szerokich, karkonoskich dróg ułożonych w miejscach szlaku.

I tak wybraliśmy się jednym z ciekawszych, o ile nie najciekawszym szlakiem z Karpacza przez Łomniczkę, Dom Śląski na szczyt Śnieżki. Stan na koniec lipca 2019 roku jest taki, że budynek obserwatorium był zamknięty dla ruchu turystycznego.

Za to po czeskiej stronie szczytu, na którą można wyjechać wygodną gondolą znajduje się kontenerowy pawilon-kawiarnia z piwem, przekąskami, pieczątkami, tarasem widokowym i pamiątkami. Można tam nawet zjeść zupę instant, płacić w złotówkach albo kartą.

Niestety wróciliśmy trasą, która na pierwszą myśl przypominała nam tatrzańską „ceprostradę”, szlak widokowo jest bardzo piękny i to ratuje całość, lecz… w naszym odczuciu samo iście tą ułożoną, niemal równiutką drogą pomiędzy tysiącami turystów, dosłownie z siatkami, wózkami, hulajnogami i w klapkach, średnio nam się kojarzy z wyprawami w góry. Tak niestety wyglądała nasza droga z Domu Śląskiego przez Strzechę Akademicką aż na dół, do samego Karpacza. Pocieszamy się tylko faktem, że po czeskiej stronie Karkonoszy, asfaltową drogą na szczyty wyjeżdżają PKSy- więc jednak nie było najgorzej 🙂

Widoki ze Śnieżki są piękne, może warto wybrać się ponownie w te rojony, ale poza sezonem turystycznym. I spróbować innych, mniej ubitych i przypominających zagubioną drogę w górach tras.

Bastei

Kolejnym miejscem naszej wycieczki mieli być zachodni sąsiedzi, a dokładnie rejon Czeskiej Szwajcarii. Natomiast ograniczenia czasowe i chęć pogodzenia kilku punktów wyprawy w ciągu jednego dnia zmusiła nas do wybrania raptem dwóch punktów wycieczki. Pierwszym z nich był Bastei.

Bastei, położone w Parku Narodowym Saskiej Szwajcarii to zespół naturalnych form skalnych o bardzo charakterystyczniej strukturze z pięknymi widokami. W skałach można zwiedzać pozostałości po XII wiecznym, drewnianym zamku, który kiedyś zbudowany był na wysokich i niedostępnych skałach.

Z Bastei rozlega się piękny widok na rzekę Łabę, płynąca u stóp wzgórza oraz cały rejon Rathen. Jest to jeden z bardziej popularnych oraz bardzo licznie odwiedzanych centrum turystycznych Szwajcarii Saksońskiej.

Zwiedzanie Bastei jest darmowe, płaci się jedynie za parking i wejście na „mury” dawnego zamku, a raczej pozostałości po nim. Zaskoczyło nas jak na lokalizację bliską z Polską granicą minimalna obecność Polaków. Byliśmy my i jeszcze dwie rodziny na parkingu. Wśród turystów dominują Niemcy, Włosi i Rosjanie.

Bastei
Basteiweg
01824 Lohmen, Niemcy
GPS: N:50°43`14, E:14°04`23

Drezno

Schwebebahn Dresden

Po dwugodzinnym zwiedzaniu całego kompleksu Bastei udaliśmy się na zaplanowaną wycieczkę do Drezna, niestandardową w porównaniu do tego co wskazują popularne przewodniki. Mieliśmy niewątpliwą przyjemność doświadczyć dokładności działania niemieckich fotoradarów, które w strefie „30” ciągnącej się przez 10 km ustawione są z dokładnością na przekroczenie prędkości nawet o jeden kilometr na godzinę.

Drezno jest miastem, które ciągle się odbudowuje, w którym ciągle trwają prace mające na celu przewrócić mu jego dawną świetność i piękno. Panoramę miasta można najlepiej zobaczyć wybierając się na małą przejeżdżę historyczną, podwieszaną na szynie kolejką Schwebebahn Dresden.

Jest to najstarsza na świecie tego typu kolej, z jednej strony napędzana jest jak zwykła kolej linowa – za pomocą lin – ale jedzie zawieszona na jednej szynie „kolejowej”. W dodatku kolej jest elementem tzw. komunikacji miejskiej łączącej zwyczajnie dwie dzielnice miasta.

Schwebebahn Dresden
Pillnitzer Landstraße 5
01326 Drezno, Niemcy
GPS: N:51°03`12, E:13°48`59

Dresdener Parkeisenbahn

Drugim punktem naszego pobytu w Dreźnie, ze względu na niesłabnące zainteresowanie naszego dziecka wszystkim co związane z koleją, była wizyta i przejażdżka Drezdeńską kolejką parkową – Dresdener Parkeisenbahn. Można powiedzieć, że jest to atrakcja w pełnym tego słowa znaczeniu unikatowa i niepowtarzalna.

Wąskotorowa kolej, jeżdżąca po największym w Dreźnie parku oferuje ok. 60 minutową przejażdżkę. Kolej zatrzymuje się na różnych parkowych stacjach i przystankach np. przy ZOO, gdzie można wysiąść lub wsiąść do miniaturowego pociągu.

Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że przy obsłudze kolejki „pracują” dzieci. Które na stacjach pełnią rolę dyżurnych ruchu kolejowego, a w pociągach sprawdzają bilety.

Więcej informacji na temat cen biletów, terminów kursowania oraz lokalizacji przystanków kolejki można zobaczyć na polskojęzycznej wersji strony internetowej – https://www.grosser-garten-dresden.de/pl/park-grosser-garten-drezdenska-kolejka-parkowa/drezdenska-kolejka-parkowa/

Dresdener Parkeisenbahn
Hauptallee 10
01219 Drezno, Niemcy
GPS: N:51°02`37, E:13°45`12

Polskie Morze

Podczas naszej podróży zawędrowaliśmy także nad morze, nasze Polskie, piękne morze!

Udało nam się znaleźć stosunkowo tanie, jak na szczyt sezonu wakacyjnego zakwaterowanie w niepozornej, leżącej z dala od głównych „turystycznych traktów”, małej oraz bardzo urokliwej miejscowości Białogóra.

Plaża w Białogórze

Spodobało nam się tam bardzo.

Plaże w Białogórze były czyste, bardzo szerokie, a morze przy brzegu bardzo płytkie. W dodatku nie było tam takich tłumów jak na Helu, we Władysławowie czy w innych nadmorskich miastach.

Do plaży co prawda trzeba było iść 15 minut spacerem, ale ma to swoje wielkie plusy. Nie jest to przeludniony turystami kurort, ale mała i spokojna miejscowość oferująca wspaniałe warunki dla letniego wypoczynku nad morzem.

Plaża w Białogórze
Plaża 33
84-113 Białogóra
GPS: N:54°49`45, E:17°57`17

Latarnia Morska Rozewie

Do latarni morskiej w Rozewie trafiliśmy w drodze powrotnej z Helu do Białogóry. W sumie spodziewaliśmy się latarni, w której może będzie jakaś tabliczka i tyle.

Mile zaskoczył nas fakt, że latarnia to nie tylko latarnia. To cały mały kompleks muzealny, którego latarnia jest sercem i najważniejszym elementem.

Podczas wędrówki schodami na samą górę budynku latarni, w mijanych pomieszczeniach muzealnych możemy zwiedzać ciekawe wystawy poświęcone morzu, są też m.in. bardzo dokładnie odwzorowane modele latarni morskich z całego świata.

Z samej góry latarni rozciąga się piękny widok na panoramę Polskiego morza.

Poza samą latarnią morską, w kompleksie można zobaczyć m.in. maszynę parowa czy wystawę malarstwa oraz Pomnik „Zaślubiny Polski z Morzem”.

Warto zapoznać się z listą latarni dostępnych do zwiedzania w Polsce na stronach Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Morskiego w Gdańskuhttp://www.tpnmm.pl

Latarnia Morska Rozewie
ul. Leona Wzorka 3
84-104 Władysławowo
GPS: N:54°49`49, E:18°20`17

Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku

Ale… ponieważ nie jesteśmy ludźmi lubiącymi wysmażanie się na plaży, trzeba było z konieczności znaleźć sobie „coś ciekawego do robienia”… i tak trafiliśmy do Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku (https://www.nmm.pl) – które nas zachwyciło i oczarowało swoją atrakcyjnością i różnorodnością oferty.

W cenie biletu ok. 32 zł za osobę (stan na lipiec 2019 roku) otrzymujemy ilość atrakcji, które ciężko w ciągu jednego dnia przejść. Nam się udało, ale momentami było to już zwiedzanie „na szybko”, żeby zdążyć na inne.

Ośrodek Kultury Morskiej – to pierwszy przystanek, zwiedzanie 3 piętrowego budynku zaczyna się od rewelacyjnej, interaktywnej wystawy, która tylko z pozoru jest dedykowana dzieciom i młodzieży. Tutaj każdy może nauczyć się podstaw nawigacji, sterowania statkiem czy zasad dokonywania załadunków wielkich tankowców.

Na kolejnych piętrach wystawy możemy zobaczyć wystawę historycznych łodzi z całego świata oraz modeli historycznych statków.

 

Dodatkowo na wspomnianym bilecie zwiedzamy Spichlerze, statek muzeum „Sołdek”, Żuraw oraz dwa razy przepłyniemy się Promem. Całość zwiedzania zajmuje ok. 5 godzin.

Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku
ul. Ołowianka 9-13
80-751 Gdańsk
GPS: N:54°21`03, E:18°39`32

Zamek w Malborku

Zamek w Malborku był ostatnim punktem naszej wyprawy. Przywitał nas potworną kolejką do kasy, stąd polecamy zakup biletu przez internet – całość nie trwa dłużej niż minutę, a oszczędza się nawet godzinę stania w kolejce.

Jako zwolennicy nowinek technicznych postanowiliśmy wypróbować zwiedzanie z audio-przewodnikiem. 

Zwiedzanie z „żywym” przewodniem jest bardzo ciekawe, ale narzucone jest z góry tempo zwiedzania. Wybór audio-przewodnika pozwala na zwiedzanie we własnym tempie, co w przypadku wycieczki z dzieckiem jest bardzo wygodne, ponieważ pozwala na dowolną ilość przerw oraz powtórzenie ciekawszych nagrań. Dodatkową atrakcją dla dziecka jest motyw detektywistyczny- trzeba uważnie słuchać, a potem obrać odpowiednią trasę zwiedzania zgodnie ze wskazówkami audio-przewodnika.

Oczywiście, nie ma róży bez kolców. Nasze 3 audio-przewodniki reagowały różne. Jeden gubił trasę, drugi pominął część trasy- pracownik musiał go resetować. Przy zwrocie urządzeń, niestety pracownicy firmy odpowiadającej na sprzęt „mało się tym przejęli”.

Zamek w Malborku jest jednym z największych zamków w Europie. Wybudowany został przez zakon krzyżacki początkowo tylko jako siedziba wielkich mistrzów zakonu krzyżackiego, lecz trwająca blisko czterdzieści lat rozbudowa przekształciła go w silnie umocniony zamek, otoczony głębokimi fosami i kilkoma pierścieniami murów obronnych. 

Sam Zamek jest wielki, piękny, potężny i wymaga podobnie jak Muzeum w Gdańsku wygospodarowania ok. 4-5 godzin na zwiedzanie.

Zamek w Malborku
ul. Starościńska 1
82-200 Malbork
GPS: N:54°02`23, E:19°01`41

Podsumowanie

Tak nam minęła jedna z tegorocznych, wakacyjny podróży. Pokonaliśmy ponad 2500 km, a licząc wszystkie zjazdy z głównej trasy, dodatkowe atrakcje – pewnie więcej.

Zatrzymaliśmy się łącznie w kilkunastu bardzo ciekawych miejscach, poznaliśmy nowe pasmo górskie, zaliczyliśmy niemiecki fotoradar oraz w końcu pokazaliśmy naszemu dziecku polskie morze!